Kolejna odsłona rwandyjskiej tradycji przeniesie nas w samo centrum ślubnych przygotowań. Jak już wiecie, nie ma ślubu bez ceremonii zaręczyn. W dzisiejszych czasach często łączy się przekazanie inkwano z uroczystością zaślubin. Liczba krów zależy od urody i wykształcenia narzeczonej. Osobiście słyszałam o jednej, ośmiu i dwudziestu czterech krowach przekazanych jako inkwano za dziewczynę. W miastach często sprowadza się symboliczną krowę, a w posagu przekazuje się pieniądze. Tradycja jednak ma swoje wymagania i tego będziemy się trzymać w tej opowieści:)
Kiedy krowa została przyjęta, swat wyznaczał dzień, w którym ojciec narzeczonego szedł do rodziców dziewczyny potwierdzić zaręczyny i ustalić przygotowania do ślubu. Rodzina dziewczyny miała przywilej wyboru daty ślubu. Od tej pory zaczynały się gorączkowe przygotowania.
Dla narzeczonej oznaczało to wtajemniczenie w szereg inicjacji, mających na celu przygotowanie do małżeństwa. Uświadamianie należało do żeńskiej części klanu. Kandydatkę uczono, jak ma się zachować podczas ceremonii zaślubin, jak ma dbać o męża, etc. Odprawiano też specjalne obrzędy mające zapewnić zdrowie i liczne potomstwo. Na uwagę zasługuje guterekera - obrzęd, który zapewnia błogosławieństwo i opiekę przodków. W czasie obrzędu składano ofiarę duchom przodków, a ojciec dziewczyny musiał wypowiedzieć specjalną formułę: "Niech twoi wrogowie szukają cię na ziemi i niech cię nie znajdą, niech cię szukają w górze i niech cię nie znajdą".
Narzeczonego też nie pozostawiano bez opieki:) Specjalny opiekun towarzyszył mu i pouczał, udzielając cennych wskazówek. W tym czasie dbano też szczególnie o wygląd zewnętrzny narzeczonych. Dziewczynie kupowano ozdoby, a chłopcu golono brodę...
Dla narzeczonej oznaczało to wtajemniczenie w szereg inicjacji, mających na celu przygotowanie do małżeństwa. Uświadamianie należało do żeńskiej części klanu. Kandydatkę uczono, jak ma się zachować podczas ceremonii zaślubin, jak ma dbać o męża, etc. Odprawiano też specjalne obrzędy mające zapewnić zdrowie i liczne potomstwo. Na uwagę zasługuje guterekera - obrzęd, który zapewnia błogosławieństwo i opiekę przodków. W czasie obrzędu składano ofiarę duchom przodków, a ojciec dziewczyny musiał wypowiedzieć specjalną formułę: "Niech twoi wrogowie szukają cię na ziemi i niech cię nie znajdą, niech cię szukają w górze i niech cię nie znajdą".
Narzeczonego też nie pozostawiano bez opieki:) Specjalny opiekun towarzyszył mu i pouczał, udzielając cennych wskazówek. W tym czasie dbano też szczególnie o wygląd zewnętrzny narzeczonych. Dziewczynie kupowano ozdoby, a chłopcu golono brodę...
Zaślubiny czas zacząć!
Narzeczoną wyprowadzano z rodzinnego domu. Musiała płakać i udawać, że nie chce opuścić ojcowizny. Przekupywano ją więc podarkami, a nawet symbolicznie bito, by była mniej uparta. Przedstawienie kończyło się wyniesieniem panny poza ogrodzenie domu i zawinięciem w matę, by nikt w czasie drogi nie rzucił na nią uroku:) Kiedy orszak ze śpiewem i tańcem dotarł do zagrody pana młodego, dziewczynę rozwijano z maty i stawiano na kamieniu przed domem; tam oczekiwali na nią przyszli teściowie. Rozpalano ognisko, gotowano wodę, którą symbolicznie (na szczęście:) skrapiano dziewczynę. Potem matka narzeczonego przykładała drewnianą łyżkę do głowy i piersi dziewczyny, która musiała usiąść na kolanach teściów - gest ten symbolizował przyjęcie do rodziny.
Dawniej ślub zawierany był w domu pana młodego. Dziś obrzęd zaślubin dokonuje się w specjalnie przygotowanym miejscu, które ozdobione jest matami, włóczniami i skórami lamparta.
Panna młoda musi być poważna i robić smutne miny, by nikt nie posądził ją o to, że cieszy się z utraty dziewictwa. Obrzęd zaślubin pozostał ten sam: narzeczony oplata wybrankę specjalną rośliną, bierze do ust przygotowany na tę okazję mleczny płyn i ... opluwa nim pannę młodą wypowiadając słowa przyrzeczenia. Od tej pory żona jest jego własnością.
Następuje wymiana darów pomiędzy rodzinami, a także tradycyjne picie piwa. Ciekawą tradycją jest orszak z mlekiem. Przewodniczy mu pani młoda w towarzystwie swoich druhen. Pani młoda podaje mleko swojemu mężowi w specjalnej drewnianej butelce lub karafce. Mleko to symbol bogactwa i błogosławieństwa.
Nadchodzi czas na tradycyjne tańce. Ciekawe, że młodzi nie biorą w nich udziału. Tańczą druhny i druhowie lub wynajęci tancerze. Zabawę przeplatają liczne przemówienia, podziękowania, poematy i skecze. Serwuje się dobre jedzenie, obowiązkowo zaś wołowinę.
Zrobiło się zbyt współcześnie? Powróćmy do naszej opowieści:)
Kiedy zamilkły tam tamy, a goście rozeszli się do swoich domów, nadszedł czas na pierwszą wspólną noc. Młoda żona nie może jednak dać się pojąć bez walki. Wynajmuje swojego brata, by przeszkadzał panu młodemu w podejściu do małżonki. Ten musi mieć w pogotowiu prezent, którym przekupi i przegna natręta. Kobieta zdejmuje ślubne szaty i namaszcza się oliwą. Łatwiej jej będzie wyślizgnąć się z ramion kochanka, który z kolei ma w odwecie przygotowany popiół. Małżeństwo musi zostać skonsumowane tej nocy. Następnego dnia dokonuje się symbolicznych postrzyżyn młodej żony. Część włosów odsyła się do rodzinnego domu na znak, że wszystko jest w porządku. Innym środkiem komunikacji jest dzban piwa ze słomką. Jeśli słomka jest złamana, oznacza to, że młoda pani nie była dziewicą i rodzice powinni się wstydzić, że nie uchronili córki.
Przez kilka dni młodzi nie wychodzą z domu i wszystkie czynności wykonują wspólnie. Młoda żona cieszy się przywilejami i troską ze strony rodziny.
Po urodzeniu pierwszego dziecka, mężczyzna zobowiązany jest uiścić opłatę za urodzenie. Przekazuje ją rodzinie małżonki. Świeżo upieczony tato ma z kolei przywilej nadania imienia dziecku. Ma to miejsce w ósmym dniu po narodzinach. Wtedy też kończą się wszystkie obrzędy związane z zaślubinami, a zaczyna zwyczajne życie.
niesamowite zwyczaje!
OdpowiedzUsuńjej,jakie piekne tradycje ...jakie sliczne stroje :)
OdpowiedzUsuń