Dotarła do nas bolesna wiadomość, że wczoraj zmarła na atak serca mama naszego wychowanka. Smutek pogłębia fakt, że jest to mama Bruna, która w zeszłym roku wyszła z więzienia. Bruno na krótki czas odnalazł rodzinny dom...
To wydarzenie sprowokowało mnie do poszukania odpowiedzi, jak Rwandyjczycy pojmują się śmierć i czy wyobrażają sobie życie pozagrobowe.
Dla mieszkańca Kraju Tysiąca Wzgórz, śmierć zawsze będzie największym nieszczęściem, jakie spotyka człowieka. Rwandyjczycy mówią: "Ntaw' umenya umunsi" - "Nikt nie zna dnia jej odwiedzin".
Dzień śmierci, to dzień największego smutku. Zmarłego najczęściej chowa się tego samego dnia. Smutek, żałoba i pogrzebowe obrzędy nie mogą trwać zbyt długo, by śmierć nie upodobała sobie miejsca i rodziny, w której przebywa. O zmarłych się nie rozmawia.
Ciało chowa się w pobliżu domu, by zapewnić sobie opiekę zmarłego. Jeśli umiera matka, która pozostawiła małe dzieci, jej ciało zostaje pochowane w progu domu, który opuściła.
Po śmierci ginie to, co cielesne, pozostaje zaś duch, który przemienia się w umuzimu - byt żyjący w zaświatach. Co ciekawe, za życia człowiek nie ma w sobie muzimu. Staje się nim dopiero po śmierci.
Muzimu jest niewidzialny, może przenikać ściany, przedmioty, a nawet ciało człowieka. Muzimu ma uczucia - może śmiać się lub płakać, może też jeść lub grzać się przy ognisku.
Tradycja mówi, że abazimu mogą być dobroczynne - tzn. nie wyrządzające krzywdy w rodzinie, którą się opiekują. Mogą też być abazimu złośliwe, które szkodzą, sprowadzają choroby na dzieci i bydło, powodują bezpłodność i nieurodzaj.
Aby udobruchać abazimu, trzeba wypełniać wszystkie ryty - imihango. Stąd na przykład bierze się zwyczaj składania ofiar zmarłym.
Abazimu - dobre czy złe - nie zamieszkują ziemi. Ich domem jest szeol - ikuzimu. W otchłani jest mroczno, stad abazimu wolą przebywać w towarzystwie swoich rodzin, strzegąc domostw lub przez złośliwość wymuszając ze strony żywych zainteresowanie, podziw i strach.
Kalectwo ślepoty uważane jest w Rwandzie powszechnie jako wyraz zemsty przodków. Oznacza to, ze rodzina niedostatecznie dbała o swych abazimu, a może obraziła ich w jakiś sposób. O tak, abazimu potrafią się mścić. Wtedy porad trzeba szukać u czarownika.
Mama Bruna wędruje już do szeolu. Ufam, że zmieni się w dobre umuzimu i będzie strzegła i nas, bo od tej pory, to my stanowimy najbliższą rodzinę chłopca. A może na swojej drodze spotka Imanę, który przemieni jej wędrówkę w radość życia wiecznego...
Wow, siostra ufa, że mama Bruna zmieni się w "dobre umuzimu"??? A nie że jej dusza spotka się z dobrym Panem w niebie? Chyba wyznajemy inną ufność :(
OdpowiedzUsuńTo był przykład jak taką śmierć pojmują Rwandyjczycy. Ostatnie zdanie posta mówi jednak o spotkaniu z Bogiem i życiu wiecznym - więc chyba się nie zrozumieliśmy... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń