wtorek, 25 września 2012

O awarii internetu, gościach i wodnej energii dla okolicznych mieszkańców

   Tym razem nie było to moje lenistwo. Internet padł i prąd mieliśmy tylko przez kilka godzin dziennie. A wcześniej była burza. Rąbnęło w wieżę przekaźnikową obok naszego Ośrodka i spaliło nam korki, kable i przełączniki. Na dodatek przez półtora tygodnia byliśmy odcięci od wody. Takie tam afrykańskie niedogodności... 
Wybaczcie zatem ciszę, jaka zaległa na naszym blogu. Dziś skrót informacji z ostatnich dwóch tygodni:)
    Od kilku tygodni gościmy w naszym Ośrodku Małgosię Wosińską i jej mamę Annę. Małgosia to nasz stary przyjaciel, odwiedza nas zawsze podczas swoich służbowych pobytów w Rwandzie i prowadzi z dzieciakami muzykoterapię. Mama Ania jest po raz pierwszy w Afryce ale serce już u nas zostawiła. Kiedy tylko może, biegnie do dzieciaków i służy wszelaką pomocą. 






  A co słychać u naszych wolontariuszek? Angelika prowadzi zajęcia w poszczególnych klasach, współpracując z nauczycielami, codziennie rano lata do szkoły z plecakiem pełnym pomocy, jak pracowita pszczółka:) Natalia natomiast odpowiedzialna jest za dom dziewcząt i sprawy lekarskie dzieci. Biega więc tu i tam, a wieczorami przykleja plastry na zadrapania i rany - te nowe i te już zagojone:) Dzieciaki wyczuły Jej dobre serce i znajdują sto powodów, by oprócz plastra czy kropli do oczu otrzymać cukierka na pociechę:)

  13 września mieliśmy też wizytę p. Piotra Cywińskiego, dyrektora Auschwitz - Birkenau, który do Rwandy przybył służbowo, ale znalazł czas na odwiedziny znajomych z Lasek sióstr. 




    24 września Małgosia uczestniczyła w uroczystości otwarcia minielektrowni wodnej na terenie naszego dystryktu. To bardzo ciekawa inicjatywa. Trzymiesięczny projekt ECLIPSE realizowany był przez 16 Anglików. Przy współpracy z miejscową ludnością wybudowali oni stację przetwarzającą  wodę na prąd. Stacja powstała  w dolinie z wodospadami. Ludzie z okolicznych wiosek nie mają tam prądu, mogą więc przyjść do stacji i za symboliczną opłatę 200 FRW (1/3 dolara USD) naładować sobie baterie do generatorów. Stację obsługiwać będzie przeszkolony i opłacany przez Anglików tubylec. 
  Radość ludzi była niesamowita, około 70 osób tańczyło na przedzie wielkiego pochodu. Ponieważ zejście do wodospadów było bardzo strome, burmistrz dystryktu został przetransportowany w specjalnie przygotowanej lektyce, którą niosło sześciu białych mężczyzn. Jak to się czasy zmieniają, ha!
  Najlepsi pracownicy zostali wyróżnieni specjalnymi dyplomami. A potem były tańce i okolicznościowa fanta.









1 komentarz:

  1. Ale u was się dzieje, że ho, ho! mam wrażenie, że więcej niż na naszym starym kontynencie :) Dobrze, ze juz masz łączność ze światem i możesz nas częstować ciekawymi opowieściami i zdjęciami!

    OdpowiedzUsuń