piątek, 27 lipca 2012

Na straganie w dzień targowy w kinya toczą się rozmowy :)

    Dzieciaki pojechały do domów, ale 24 pociechy wciąż są z nami. Obiecałyśmy im dobrą zabawę w czasie wakacji i dziś obietnicy stało się zadość. Siedmioro słabo widzących dzieci pojechało z nami na wycieczkę do miasta. Cel główny - zakupy na targu. Dla wielu z nich była to pierwsza tego typu wyprawa. Dzieci piszczały z radości i nadmiaru prędkości na zakrętach:) W Butare znaleźliśmy się około 16.00. Zaparkowaliśmy nasza bryczkę i wkroczyliśmy na targowisko.
    Nie wiem, co było większym wydarzeniem - czy możliwość zakupów dla naszych dzieci, czy dla miejscowych widok czwórki abazungu (w tym jednej zakonnicy) z gromadką czekoladowych skarbów. Komentarzy było wiele...
    Zadanie było wyznaczone wcześniej: zakup owoców na sałatkę, którą wspólnie przygotujemy. Dzieci przeżyły mały szok, gdy wkroczyły pomiędzy stragany. Pomijając pytania dorosłych typu: " A ty widzisz?", "A co widzisz?", ilość i różnorodność towarów była oszałamiająca. Najpierw rzuciliśmy się do oglądania. Na szczęście mieliśmy w tym pełną swobodę, a moje pogawędki w kinya znacznie powiększyły życzliwość sprzedawców. Trzeba sobie jakoś radzić:)
  Dzieciaki miały nie tylko wybrać owoce, ale również zapytać o cenę i samodzielnie uiścić opłatę. Niektóre sztuki trzeba było zważyć. Ale co ja Wam tu będę teorie wykładać? Zapraszam na targ do Butare:






























   Po zakupach przyszedł czas na mały spacer wśród straganów. Można było zobaczyć warzywa, powąchać suszone rybki, zapytać o cenę gwoździ, czy zaglądnąć do ulicznych krawcowych:) Najodważniejsi mieli też okazję usiąść na motorowej taksówce:















2 komentarze:

  1. witac szczescie na twarzyczkach waszych czekoladowych skarbow- bezcenne! Agata musisz napisac ksiazke! swietnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kolorowo na tym targu:)A dzieci przeurocze:)Pozdrawiam gorąco(dosłownie i w przenośni,temp.powietrza wynosi dzisiaj 34 stopnie Celsjusza)

    OdpowiedzUsuń