Dawno, dawno temu, za siedmioma
górami, za siedmioma lasami, żyła sobie… Komu z nas nie robi się miło, gdy
słyszy czy czyta to zdanie, charakterystyczne dla początku prawie każdej
bajkowej opowieści. Wielu z nas zna je z dzieciństwa, gdy opowiadało je któreś
z dziadków lub mama, wielu zdążyło je już opowiadać swoim dzieciom czy wnukom.
Te piękne historie zawierają tyle mądrości, a także świadczą o kulturze danego
narodu.
Także Rwanda ma swoje bajki i
legendy, opowiadane z pokolenia na pokolenie przez starszych swoim pociechom,
uczą je dobra i mądrości. Chcemy od czasu do czasu, zamieszczać na naszym blogu
te piękne opowieści. Co Wy na to? Oto pierwsza z nich.
Było to dawno, dawno temu. Żył sobie mężczyzna, któremu żona urodziła
dziewczynkę i... psa. Sąsiedzi chcieli zabić psa, ale matka przeciwstawiała się
temu: „Pozwólcie mu żyć, proszę was, urodziłam go przecież podobnie jak inne
moje dzieci”.
Dziewczynce nadano
imię Ruhuga, psu - Nyarubwana. Wkrótce zmarła im matka. Ich wychowaniem zajął
się ojciec. Kiedy dorośli, ojciec postanowił znowu się ożenić. Dziewczęta
odmawiały mu ręki, mówiąc: „Jak możemy żyć w jednym domu z tobą i twoją córką,
która jest w tym samym wieku, co my?” W
końcu jedna z nich zgodziła się zostać jego żoną, ale pod warunkiem, że będzie
jedyną kobietą w domu. Mężczyzna postanowił więc pozbyć się swojej córki.
Pewnego dnia powiedział: „Moje dziecko, dawno nie byłaś z wizytą u
ciotki. Nie masz ochoty jej odwiedzić?” – „Oczywiście” - odpowiedziała
dziewczyna. – „Umyj się, namaść masłem, ubierz nową sukienkę, a ja cię
odprowadzę” - zakończył ojciec. Dziewczyna szybko była gotowa.
Wyruszyli w drogę, prowadząc młodego byczka i barana, prezenty dla
ciotki, bo nie było w zwyczaju zachodzić do przyjaciół z pustymi rękami.
Doszedłszy do rzeki spotkali pasterza pojącego swe stado. „O, gdybyś wiedział,
jakie spotkało mnie nieszczęście – zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta
dziewczyna jest moją córką. Nie ma męża. Oczekuje dziecka. Proszę, uwolnij mnie
od tego nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty rzeki”. Pasterz popatrzył
badawczo na dziewczynę i rzekł: „Drogi panie, chętnie oddałbym ci tę przysługę.
Widzę jednak, że twoja córka nie jest w ciąży i nie mam co do tego żadnych
wątpliwości. Powiedz mi, co naprawdę masz przeciw niej?”
Idąc dalej doszli do miejsca, gdzie jakiś mężczyzna wyrąbywał drzewo na
budowę swego domu. „O, gdybyś wiedział, jakie spotkało mnie nieszczęście -
zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta dziewczyna jest moją córką. Nie ma męża.
Oczekuje dziecka. Proszę cię uwolnij mnie od tego nieszczęścia i wrzuć
dziewczynę w nurty rzeki”. Budowniczy popatrzył badawczo na dziewczynę i rzekł:
„Drogi panie, chętnie oddałbym ci tę przysługę. Widzę jednak, że twoja córka
nie jest w ciąży i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Powiedz mi, co
naprawdę masz przeciw niej?”
Idąc dalej przez las spotkali myśliwego: „O, gdybyś wiedział jakie
spotkało mnie nieszczęście - zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta dziewczyna
jest moją córką. Nie ma męża. Oczekuje teraz dziecka. Proszę cię uwolnij mnie
od tego nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty rzeki. Oto byczek i baran,
które otrzymasz jako zapłatę”. Myśliwy pomyślał: „Tak dawno nie jadłem
barana...” Złapał dziewczynę i wrzucił ją w nurty rzeki. Ojciec Ruhugi mógł
wreszcie ożenić się ze swą narzeczoną.
Kiedy mężczyźni rozstali się, nadbiegł Nyarubwana, który od początku
śledził ojca i swą siostrę. Zobaczył Ruhugę miotającą się w rzece. Jak strzała
rzucił się do wody i wywlókł ją na brzeg. Umieścił ją w konarach wielkiego
drzewa, leczył ją i karmił. Po jakimś czasie pod osłoną nocy przeniósł i ukrył
Ruhugę w małym szałasie niedaleko ojcowskiego domu. Tam w tajemnicy strzegł ją
i pielęgnował. Dziewczyna wyzdrowiała i stała się jeszcze piękniejsza niż
dawniej.
Wtedy Nyarubwana powiedział do ojca: „Przygotuj dużo piwa bananowego,
zaproś całą rodzinę i przyjaciół. Postaraj się też o piękną suknię. Później
powiem ci, dlaczego żądam tego wszystkiego”. Ojciec, ciekaw, co będzie się
dziać, postąpił według jego życzeń. Gdy wszystko było gotowe, Nyarubwana
zaniósł siostrze suknię, sam zaś porzucił skórę psa i stał się eleganckim
młodzieńcem. Oboje, nadzwyczaj piękni, ukazali się zaproszonym gościom. Nikt
nie wierzył własnym oczom. Nyarubwana był przecież psem, a jego siostrę Ruhugę
uważano od dawna za zmarłą. „To Imana chciał, abym urodził się psem i tak
uratował od śmierci moją siostrę” - wyjaśnił Nyarubwana. „Ta zła kobieta
wymusiła na ojcu śmierć Ruhugi, nie chcąc żyć z nią razem pod jednym dachem”. Zgromadzeni
nie pozwolili mu dokończyć opowiadania. Natychmiast przeszyli złą kobietę
włóczniami. Ojcu wprawdzie darowano życie, ale okrył się na zawsze hańbą.
Niedługo potem ktoś poprosił o rękę Ruhugi. Wkrótce ożenił się
Nyarubwana. W końcu ich ojciec także znalazł nową żonę. Wszyscy oni wiedli
życie spokojne i szczęśliwe.
Tłumaczył o. Julian Ilwicki OCD
Przeczytałam z wielką ciekawością, proszę jeszcze o następne opowieści :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będziemy je sukcesywnie zamieszczać :)
OdpowiedzUsuń